Fundacja IMJT Fundacja IMJT
wersja językowa: Fundacja IMJT Fundacja IMJT 
Strona główna  »  dr Adam Workowski  »  Adam Workowski "Myślenie z kimś i dla kogoś"

Adam Workowski "Myślenie z kimś i dla kogoś"

w: Zeszyty Karmelitańskie 1/2004

Samotność i agresja myślenia

Myślenie odróżnia nas od zwierząt i roślin. Zastosowane w praktyce nauczyło nas budować domy, szpitale i bomby. Człowiek stał się koroną stworzenia dzięki współpracy i rywalizacji w praktycznym myśleniu. Wiemy o tym dobrze.
Zdarza się jednak, że czasem  odrywamy się od praktycznych celów, zapominamy o konkretnych problemach i zaczynamy rozmyślać nad światem i sobą. Takie czyste, niepraktyczne myślenie budzi podziw filozofów i  rozbawienie zwykłych zjadaczy chleba. Jednak musimy być ostrożni – niewinne na pozór rozmyślanie może być oskarżone o uciekanie od realnego świata i lekceważenie potrzeb innych ludzi.   
Zarzuty wydają się trafne. Myślenie wprowadza dystans wobec świata i zanurza nas w sterylnym świecie pojęć. Człowieka pogrążonego w takim zamyśleniu przedstawił w sławnej rzeźbie “Myśliciel” August Rodin. Widzimy charakterystyczne skupienie, skierowanie do własnego wnętrza, nieobecność. Trud myślenia potrzebuje samotności i właśnie ta radykalna samotność rodzi krytykę. Myślenie jest przecież wewnętrznym monologiem, do którego inni ludzie nie są potrzebni. A nawet więcej – wytrącają ze skupienia. Czy zatem ceną za myślenie nie jest radykalne odcięcie od innych ludzi? 
Jednak wniknięcie w rdzeń myślenia szykuje nam niespodziankę. Myślenie ma w sobie dynamikę, przebiega w wewnętrznym ruchu. Spisane myśli pokazują, że ten dynamiczny proces obejmuje ścieranie się racji i rozwiązań. Ujął to Platon w celnej definicji myślenia jako “bezgłośnej rozmowy duszy samej z sobą”. Charakterystyczna dla myślenia jasność jest skutkiem iskrzenia i napięcia między biegunami naszego umysłu. Nie wiemy, czy “wcześniej” było myślenie czy rozmowa między ludźmi. Wiemy tylko, że mają podobną strukturę. “Inny” pojawia się w myśleniu i jest w nim nieodzowny. Im mocniejsze myślenie, tym głośniejsza jest wewnętrzna rozmowa i głos “innego” we mnie samym.
Myślenie wymaga skupienia i zagłębienia w sobie. Dąży do prawdy i nie przywiązuje znaczenia do praktycznych skutków. Jednak myśliciel nie jest samotnikiem – jego myśli rozgrywają się w wewnętrznym dialogu.
Jeśli nawet myśliciel nie odcina się od “innych”, to jego myślenie jest skierowane przeciw nim. Można się zastanawiać, czy trud myślenia nie polega właśnie na walce i wiecznym sporze.  Zauważmy, że jeśli myślenie jest wewnętrzną dysputą, to przypomina wojnę domową. Szczycimy się nieraz, że ludzkość rozwinęła się wtedy, gdy w sporach noże i maczugi zostały zastąpione przez argumenty. A jednak mimo że zmienił się oręż, to dysputa na argumenty jest ciągle pojedynkiem, w którym krwawią co prawda nie ciała, ale dusze. Choć wiemy z doświadczenia, że rany w pojedynkach intelektualnych leczą się długo. 
Myślenie mając strukturę dyskusji, jest zatem wojną. Im bardziej jest mocne i głębokie, tym więcej w nim zdecydowania i agresji. To budzi niepokój duszpasterzy. Często słyszę na kazaniach, że trzeba wymieniać doświadczenia zamiast dyskutować; rozumieć a nie osądzać. Wewnętrzna dyskusja i osądzanie zjawisk należą do istoty myślenia. Zatem atakując poglądy przeciwnika – uderzamy w samego przeciwnika. Mówiąc krótko: myślenie jest grzechem przeciw miłości bliźniego. Czy zatem “dobre” myślenie powinno stępić własną siłę, nie atakować i nie odrzucać twardo cudzych poglądów? Jednak takie uładzone “dobre” myślenie nie zatraci własnej istoty?  
Cudze myślenie boli i rani wtedy, gdy trzymamy się kurczowo własnych poglądów. Jednak ewangeliczne ubóstwo wymaga, żeby nie przywiązywać się do własnych poglądów bardziej niż do prawdy. Zauważmy, że im bardziej dojrzałe myślenie, tym mniej zwraca uwagę na siebie samego – a tym większą na prawdę, której służy. Ostre spory myślenia nie ranią, bo nie dotyczą nas konkretnych osób, ale myślących umysłów.

Abstrakcyjność i obcość myślenia

Myślenie niesie ze sobą chorobę wojny i wrogości, ale dostarcza zarazem na nią lekarstwa – wojna nie jest krwawa, bo ciosy przyjmują i zadają myślące umysły, a nie żywi ludzie. Niestety lekarstwo wydaje się gorsze od choroby. Unikamy realnej wojny żywych jednostek, ale za cenę odcięcia się od realnego życia i pogrążenia w krainie abstrakcji. Spierające się umysły tworzą wspólnotę myślenia – ale żywi ludzie przestają się sobą interesować. Co prawda myślenie nie jest przeciw-komuś, ale wcale nie staje się  myśleniem z kimś i dla kogoś.  
Obraz abstrakcyjnych umysłów oderwanych od życia jest jednak zbyt katastroficzny. Myślący umysł nie jest mi obcy, bo przecież ja sam nim jestem. Właśnie dzięki niemu potrafię wznieść się ponad moją jednostkową egzystencję i opisać świat i siebie z obiektywnego punktu widzenia. Myślenie pokazuje, że we mnie są stale obecne dwie perspektywy: obiektywna i subiektywna. Ich współistnienie jest wielką zagadką, ale nieustannie go doświadczamy: (np. moje życie jest ważne subiektywnie, choć obiektywnie jest mało znaczącym faktem we wszechświecie.) W każdej z tych perspektyw jestem sobą. Myślenie co prawda preferuje obiektywność, co pozwala mu dążyć do wspólnoty między ludźmi. Bowiem łatwiej wypracować wspólne myśli, niż uczucia i dążenia. Jednak nigdy nie osiągniemy pełnej wspólnoty myśli, bo jesteśmy ludźmi, a nie aniołami. W najbardziej abstrakcyjnych systemach myślowych znajdziemy ślady niepowtarzalnej subiektywności myśliciela.

Obecność “innego”

Jeśli pamiętam, że sam patrzę na świat z własnej perspektywy, to logika zmusza mnie do powiedzenia, że ktoś inny może widzieć świat z innej strony. Myślenie umożliwia dialog różnych punktów widzenia i daje prawo drugiemu człowiekowi do posiadania odmiennego obrazu świata. Takie otwarcie na “innego” człowieka nazywamy formalnym, bo wyznaczamy tylko miejsce w którym “inny” może się pojawić. Mechanizm myślenia otwiera miejsce dla “formalnego” pojawienia się drugiego człowieka. Ale od samego początku drugi jest obecny nie tylko formalnie, ale i konkretnie.
Zastanówmy się – każde myślenie rozpoczyna się od przyjęcia podstawowych założeń. Zwykle przejmujemy te założenia od innych ludzi, którzy są dla nas wiarygodnymi świadkami – zatem myśląc włączamy się do od dawna rozgrywającej się rozmowy – jakbyśmy wchodzili do rzeki, która przypływa z odległej przeszłości. Nawet jeśli mamy ambicję wypracowania własnych założeń – to przecież używamy pojęć, które są narzędziami wypracowanymi przez naszych poprzedników. Nasze myślenie opiera się więc na zaufaniu do świadków i jest myśleniem z-nimi.
Siła wprawiająca w ruch mechanizm myślenia jest dla nas wielką zagadką. Często porusza nas cierpienie i ból, które odsłaniają się w spotkaniu z drugim człowiekiem. Wszelkie powszechne doświadczenia egzystencjalne są przez swoją powszechność pokarmem dla myślenia. Możemy pytać z napięciem, w imieniu wszystkich ludzi – jaki jest sens cierpienia? Czy zło może zwyciężyć ostatecznie? Myśląc o wspólnych dla ludzi nieszczęściach nie zapominamy o jednostkowej perspektywie – o doświadczeniu mojego bólu albo o cierpieniu spotkanego człowieka. Ukazuje się tu wielkość i smutek myślenia, które rozważa powszechny ból wszystkich ludzi, ale ciągle pamięta, że zrodziło się w doświadczeniu, które ma nieusuwalne znamię jednostkowości i nigdy nie może być w pełni przekazane w języku. 
Czy jednak zaradzimy złu albo choć pocieszymy drugiego człowieka – wskazując, że jego cierpienie włącza się w powszechne cierpienie ludzkości? Podejrzewaliśmy wcześniej, że myślenie jest nieczułe na ludzkie biedy. I choć teraz wiemy, że nie odcina się od świata i żyje problemami innych ludzi – to dalej wydaje się pięknoduchostwem, bo jasno widać, że w obliczu zła i nieszczęścia lepiej jest działać i współodczuwać niż myśleć. Można nawet zapytać radykalnie – czy myślenie w obliczu możliwej tragedii nie jest zdradą człowieka?      
Te oskarżenia są nietrafne. Myślenie jest bardziej praktyczne, niż nam się zdaje:
Potrafi rozwiać przypadkowe okoliczności jak wiatr suche liście i odsłonić jądro problemu. Dzięki myśleniu wiemy, że choć każdy z nas patrzy z innej strony, to łączy nas wspólny los człowieka na ziemi.
Myślenie nie jest ślepe na wartości. Wręcz przeciwnie, właśnie ono sprawia, że zamiast koncentrować się na konkretnych dobrach i wyborach – potrafimy dostrzegać konkretne problemy w ogólnym horyzoncie dobra i zła.    
Przede wszystkim zaś myślenie, niespokojne i poszukujące, pozwala poszerzyć przestrzeń możliwości czyli zwiększyć naszą wolność, pokazać, że można inaczej działać i czuć – choć wola i uczucia domagają się jednoznaczności. Mimo że to wola działa i ratuje, to jednak właśnie myślenie otwiera możliwości działania i rodzi nadzieję, która jest motorem wszelkiego działania woli.  

Myślenie i światło  

Myślenie nie byłoby możliwe bez światła, którego źródłem jest przyrodzony rozum albo Bóg. Różnie nazywano źródło światła. Dla Sokratesa był nim dajmonion, który zakazywał czynienia zła, a dla św. Augustyna był to Wewnętrzny Nauczyciel, który kierował i rozjaśniał i kierował ludzkimi myślami.
Zatem “inny” pojawia się w myśleniu nie tylko jako inspiracja i świadek, na którym się opieramy. Może być również źródłem światła, który prowadzi myślenie i przyciąga do siebie ( dla chrześcijan Chrystus jest Prawdą). Myślenie jest zatem skończone skoro jest zdane na “innego” tzn. jego źródła i cel leżą poza nim.  
Niespokojne i dynamiczne myślenie pragnie spoczynku i ukojenia. Pragnie pojednać się ze źródłem dającym mu światło (Jak Sokrates pragnął pokoju z własnym dajmonionem), co pozwala pogodzić ze sobą przeciwstawne bieguny myślenia. Taki stan nazywa się kontemplacją. Można nawet mówić o radykalnym pragnieniu zjednoczenia ze źródłem światła, które Plotyn nazwał tajemniczo “ucieczką samotnika do Samotnika”. 

Z-kimś i dla- kogoś

Czyste myślenie jest na pozór dziwacznym zajęciem dla samotników, którzy szukają w abstrakcyjnych rozważaniach ucieczki od ludzkich spraw. 
Tymczasem w samej strukturze myślenia pojawiają się “inni”. Myśli się zawsze z-kimś. Napotkany człowiek daje do myślenia. Już przyjęcie pierwszych przesłanek dla myśli wymaga przyjęcia świadectwa “świadków”. Myślenie rozwija się wedle logiki sporu między oponentami w rozmowie, która jest żywiołem myślenia – oświecone światłem z Wysoka i pragnące ukojenia i pojednania w spotkaniu ze żródłem tego światła, które dla wielu jest osobowym Bogiem albo dajmonionem. 
Myślenie jest również myśleniem dla-kogoś.  Szukamy rozwiązania pytań, jakie nasuwają powszechne ludzkie doświadczenia. Myślenie czyste jest paradoksalnie najbardziej praktyczne – działa nie przez tworzenie wynalazków w sferze materii, ale przez rozumienie i nadawanie sensu wydarzeniom naszego życia. 
Myślenie pozwala spojrzeć na świat z wysoka, niemal z boskiej perspektywy, ale jednocześnie jest skończone i zdane na skończony punkt widzenia jednostki i zewnętrzne światło. Nie czyni to  myślenia nieczułym, ale pozwala na ukazanie w horyzoncie dobra i zła – odsłonięcie istoty problemu i pokazanie nowych możliwości jego rozwiązania. Czyste rozmyślanie o świecie pozwala wlać w serca nadzieję, która jest motorem dla wszelkich praktycznych ludzkich działań. 

 



Polecamy również

Praca nad ludzką nadzieją Wojciech Bonowicz
Od Boga filozofów do obecności Boga Jan Andrzej Kłoczowski OP
Europa po góralsku Łukasz Tischner
Solidarność dziś Antoni Szwed
Fundacja IMJT Fundacja IMJT
Dofinansowano ze środków Programu Archiwistyka Społeczna.
Fundacja IMJT
strony internetowe Webstar & PelcIT